|
SZACHY Szachy, zadania szachowe i nie tylko
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wladek
Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Polaniec
|
Wysłany: Czw 0:42, 16 Cze 2016 Temat postu: Trump |
|
|
woytek
15 czerwca o godz. 23:53
Z dużej chmury medialnej nawet kropla deszczu nie spadnie na Unię Europejską. Wielka Brytania pozostanie w UE i banksterzy będą mieli jednodniowego katza , po wypiciu tysięcy butelek szampana za zdrowie wyborców, którzy będą świętować zwycięstwo demokracji i stagnacji.
W opuszczeniu Wielkiej Brytanii nie byłoby żadnego nieszczęścia dla normalnych obywateli.
Opuszczanie by trwało 7 lat , a to w XXI wieku jest okresem porównywalnym do stuleci w okresie trwania średniowiecza. Również zwycięstwo Trumpa należy witać z zadowoleniem. Powszechnie są oczekiwane zmiany, które mają zmienić Stany z magazynu towarów importowanych na producenta towarów eksportowanych.
To zapowiada Trump i wyborcy to popierają. Zwycięstwo nie jest jednak
pewne , bo handlarze i banksterzy mają do dyspozycji media, które
manipulują wyborcami. Pożyjemy, zobaczymy jak to będzie wyglądało
w demokratycznej praktyce.
--
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wladek
Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Polaniec
|
Wysłany: Czw 23:19, 16 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
16.06.2016
czwartek
Brytania w szoku
Adam Szostkiewicz
Oto do czego może prowadzić nacjonalistyczny fanatyzm.
Oto do czego może prowadzić gra polityczna na emocjach patriotycznych.
Od kul i ciosów noża zginęła laburzystowska deputowana do Izby Gmin,
Jo Cox, matka dwojga dzieci, wschodząca gwiazda brytyjskiej lewicy.
Według pierwszych doniesień, morderca krzyczał: Britain first!
,,Najpierw Brytania!’’. To slogan i nazwa ugrupowania antyeuropejskiej skrajnej prawicy.
Jeśli doniesienia się potwierdzą, Jo Cox może być pierwszą ofiarą
referendum w sprawie opuszczenia przez Wielką Brytanię Unii
Europejskiej. Lider i znaczna część polityków
Partii Pracy prowadzili kampanię za pozostaniem.
Byłoby prawdopodobnie niepotrzebnym patosem określić Jo Cox
mianem męczenniczki tego nieszczęsnego referendum, za które
polityczną odpowiedzialność ponosi obecny premier David Cameron,
lecz dla mnie to określenie nie jest przesadą.
Od fanatyzmu do przemocy może dzielić krok. Kto sieje wiatr,
zbiera burzę. Wiatr posiał Cameron, gdy walcząc o władzę, obiecał,
mimo ostrzeżeń, przeprowadzenie referendum. Wyjście Brytanii
z Unii będzie ciosem dla Europy, ale i dla Zjednoczonego Królestwa.
Może też doprowadzić do starć między zwolennikami i przeciwnikami
dalszej jego obecności we Wspólnocie Europejskiej.
Kampania referendalna została zawieszona. Brytyjska i europejska
polityka jakby stanęła w miejscu. Tragicznym zrządzeniem losu,
Brytyjczycy zyskali chwilę czasu na refleksję i ponowne przemyślenie
sprawy. Czy śmierć Jo Cox odwróci fatalny bieg wydarzeń politycznych?
Jeszcze jest szansa.
--
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Pią 11:08, 17 Cze 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wladek
Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Polaniec
|
Wysłany: Pią 11:10, 17 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
-
jakowalski
17 czerwca o godz. 8:55
Panie Redaktorze,
Jeśli to był zamach polityczny, to najprawdopodobniej dowiemy się o nim
tyle, co o zamachach na Kennedy’ego czy też Palme, czyli praktycznie nic.
Nie dowiemy się przede wszystkim kto za nim stał, a więc proszę nie
wpadać w sensacyjno-moralizatorskie tony. Zaś Brexit będzie dobry dla
Unii, jako że UK jest w niej tylko po to, aby ją rozkładać od środka, po
tym, jak możliwości jej niszczenia od zewnątrz zostały przez Brytyjczyków
wykorzystane do końca – patrz n.p. „Yes Minister”. Także: rozpad UE to
może będzie katastrofą dla eurokratów z Brukseli i bankierów
z Frankfurtu nad Menem, ale wyzwoleniem dla Polski i Polaków.
----
pawel markiewicz
17 czerwca o godz. 9:08
jakowalski
Kiedy Brytyjczycy wyjda z unii zrobi sie wiecej miejsc w parlamencie
dla czarneckich, ziobro-podobnych, i innych jak ci dwaj, z europy
wschodniej praworzadnych uczciwych i sprawiedliwych tytanow intelektu.
i dzieki takim wlasnie ludziom unia zewrze szeregi i pomaszeruje
w kierunku wielkiej prosperity wolnosci i sprawiedliwosci. juz sie ciesze!
--
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wladek
Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Polaniec
|
Wysłany: Śro 8:07, 27 Lip 2016 Temat postu: |
|
|
Agnieszka Mazurczyk więcej tekstów tego autora
26 lipca 2016
Trump prowadzi w sondażach.
Jak Hillary zamierza go teraz prześcignąć?
Hillary już była
Dziś najważniejsze w polityce to być kimś nowym.
Negowanie zastanego porządku i mówienie, że inaczej urządzi się świat.
Podczas trwającej w Filadelfii konwencji demokratów Hillary Clinton będzie
musiała mocno się nagłowić, jak przekonać do siebie wyborców.
Żeby pokazać, że jej bycie w rządzie i doświadczenie,
jakie w związku z tym ma za sobą, jest atutem, a nie przeszkodą.
Po konwencji republikanów notowania Donalda Trumpa skoczyły do góry.
Teraz Hillary Clinton ma okazję, żeby odrobić straty. Ma jednak
wyjątkowo trudne zadanie, ponieważ wciąż musi przekonywać, że jest
mniej establishmentowa, niż jest w rzeczywistości. Bo dzisiaj dla
wyborców bycie częścią układu władzy jest jak najgorsza obelga.
Program wyborczy kandydatów schodzi na dalszy plan. Clinton jest po
prostu reprezentantką establishmentu i dla wielu wyborców to przesądza
o ich niechęci.
Dziś atutem już nie jest doświadczenie w rządzeniu, znajomość pewnych
mechanizmów czy nawet wchodzenie w kompromisy, które Clinton ma za
sobą i które, nie ma co się oszukiwać, jest niezbędne w rządzeniu
krajem. Generalnie wszystkie te cechy, które budują polityka i bez
których polityk, co wie każdy mniej naiwny wyborca, nie będzie
funkcjonował w przestrzeni politycznej, odsunięto na dalszy plan.
Albo wręcz stanowią one balast.
Wyborcy niewiele troszczą się lub nie wierzą, że zlikwidowanie wolnego handlu czy np. wystąpienie z Unii Europejskiej pogorszy jeszcze ich sytuację, bo już teraz czują się dyskryminowani. Kandydat, który choć raz wcześniej zanurzył nogę w politycznej rzece, jest już spalony. Jego dorobku nie ocenia się merytorycznie. Dziś najważniejsze jest bycie kimś nowym. Negowanie zastanego porządku i mówienie, że inaczej urządzi się świat.
Już nawet nie trzeba mówić, jak dokładnie ten nowy świat będzie wyglądał. Ważne, że zaproponuje się coś nowego. Wyborca po prostu ufa, że to nowe będzie lepsze. Ktoś nowy przywróci kontrolę i sprawi, że – tak jak mówi Trump – Ameryka znowu będzie wielka. Jakie proponuje metody działania, jakie konkretne rozwiązania? Nad tym wyborca pochyla się znacznie rzadziej. I o to nie dopytuje.
„Nowe” stało się wręcz synonimem czegoś lepszego. Część wyborców chce głosować na Trumpa, bo jak sami przyznają, „on nigdy nie był politykiem”. Nie zagłosują na niego ze względu na jego program czy propozycje reform, które im się podobają, tylko dlatego, że to Donald Trump, a nie Hillary Clinton, bardziej przekonująco wyraża ich własny gniew. Że to Trump – w ich mniemaniu – będzie się o nich troszczył i dbał o ich interesy.
Trump w odróżnieniu od Hillary Clinton doskonale tę potrzebę wyczuwa. Nawet slogan wyborczy Hilary Clinton brzmi: „Jestem z nią”, w nawiązaniu do sytuacji, że wyborca popiera i identyfikuje się z działaniami pani Clinton. A Trump krzyczy do tłumu rozentuzjazmowanych Amerykanów: „Jestem z Wami”, pokazując im, że to on będzie ich wspierał, opiekował się nimi i służył im, a nie oczekiwał ich poparcia.
Jeszcze kilka tygodni temu sondaże dawały Hillary prawie 14-proc. przewagę. Po konwencji republikanów ta przewaga stopniała, i po czterech dniach brylowania w Cleveland z badań wynikało, że Trump pokonałby Clinton różnicą 7–8 proc. głosów. Wzrost poparcia po konwencji nie jest jednak niczym nowym. Zobaczymy, czy Hillary Clinton uda się po Filadelfii nadrobić straty.
Chociaż może być trudno, bo nawet we własnej partii stosunek do Hillary Clinton nie jest jednoznaczny. Mimo gestu solidarności i deklaracji poparcia ze strony Berniego Sandersa wcale nie jest pewne, czy jego bardziej lewicowy elektorat rzeczywiście odda głosy na Clinton. Dla nich jej establishmentowość jest właśnie przeszkodą nie do pokonania. I oni prawdopodobnie, co przewiduje część analityków, ostatecznie zagłosują na kandydatkę Partii Zielonych, Jill Stein.
„Washington Post” pisze, że głosowanie na Trumpa byłoby świadomym narażeniem amerykańskiej demokracji na zagrożenie. Jednak niezależnie od tych przestróg wielu Amerykanów i tak ślepo wierzy, że ktoś nowy, spoza establishmentu, jakoś lepiej ułoży im rzeczywistość. Dlatego w Filadelfii Hillary Clinton musi pokazać, że jej establishmentowość może być też atutem, a nie tylko wadą.
drukuj poleć wykop skomentuj (1)
--
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wladek
Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Polaniec
|
Wysłany: Śro 15:23, 09 Lis 2016 Temat postu: |
|
|
---
9.11.2016 -- środa
Trumpizm
Jarosław Makowski
Jeśli nie wierzyliście w powiedzenie, że w Ameryce wszystko jest możliwe,
to teraz już wiecie, że w USA wszystko jest jednak możliwe.
45. prezydentem Stanów Zjednoczonych Ameryki zostaje Donald Trump.
1.
Żyliśmy w przekonaniu, że co jak co, ale Ameryka nigdy nie popadnie w skrajny populizm czy radykalizm, bo Amerykanie cenią sobie zdrowy rozsądek i umiarkowanie. Od dziś już wiemy, że to były płonne nadzieje. Prezydentem Stanów Zjednoczonych zostaje polityk, który do kosza zdaje się wrzucać to, co charakteryzowało – niezależnie od tego, kto rządził Ameryką – jej politykę: przewidywalność i racjonalność.
Dlatego już sam udział Donalda Trumpa w boju o Biały Dom, polityka, któremu amerykańskie media dzień w dzień wyciągały nieuczciwość, pokazywały niekompetencję, arogancję, seksizm musiał być przykrym doświadczeniem. I to dla każdego myślącego i przyzwoitego Amerykanina. Jednak dziś się okazało, że nie dla większości. Większość zagłosowała właśnie na Trumpa. Dlaczego?
2.
Po pierwsze, jest jedna rzecz, która łączy Obamę i Trumpa. To sztuka mobilizacji swojego elektoratu. Obama wygrał i w 2008, i w 2012 roku, bo potrafił mobilizować swój twardy elektorat. Budził entuzjazm. Podobnie jak dziś swój elektorat potrafił mobilizować Trump. Clinton na ich tle była zimna i nudna. Przeciwnicy byłej sekretarz stanu do żywego jej nienawidzili. Zwolennicy zaś okazywali obojętność. Wniosek: jeśli nie potrafisz budzić entuzjazmu, jeśli nie porywasz swojego elektoratu, zapomnij o starcie w wyborach. To przepis na klęskę.
Po drugie, Amerykanie, głosując na Trumpa, pokazali środkowy palec elitom. Pokazali, że mają już dość politycznych rodzin, które żyją z polityki. W Clinton zaś jak w soczewce skupiają się wszystkie grzechy waszyngtońskiego establishmentu: bezkarność, niejasne powiązania towarzyskie, arogancja, wielkie pieniądze. Trump, choć sam jest członkiem tej skorumpowanej elity, w bezpardonowy sposób ośmielił „zwykłych Amerykanów”, by całe to towarzystwo odesłać do lamusa. Amerykanie pokazali więc środkowy palec elitom. Sęk w tym, że teraz najpewniej zobaczą ten sam środkowy palec, ale ze strony swojego nowego prezydenta.
Po trzecie, nie wygrał Trump, ale przegrała Clinton i Partia Demokratyczna. Trzeba mieć duże pokłady arogancji, by w boju o Biały Dom postawić na kandydatkę, która ma tak wiele „trupów w szafie”. Ich liczba, jak również rzucanie kłamstw lub półprawd przez Trumpa pod adresem Clintonów (Bill i jego przeszłość nie pomagała…), który nie był z tego należycie rozliczany przez tradycyjne media, sprawiły, że Clinton – szczególnie białym Amerykanom klasy średniej – wydała się postacią spod ciemnej gwiazdy. Krótko: Amerykanie uznali, że Trump jest mniejszym złem niż Clinton.
Po czwarte, jak wiemy, dużo łatwiej rządzi się poprzez strach niż miłość. Trump grał na wszystkich lękach, które dotykają dziś Amerykanów – szczególnie tych białych, należących do klasy średniej, którzy stali się ofiarą globalizacji, gdyż w jej wyniku najwięcej stracili: niepewności co do jutra i spłaty kredytów, ograniczone możliwości znalezienia dobrej pracy czy utraty obecnej, niemożności opłacenia studiów dla swoich dzieci. Co więcej, raj, który prezydent Trump ma przywrócić w Ameryce, jest prosty do odtworzenia: trzeba wywalić nielegalnych imigrantów, wybudować mur na granicy z Meksykiem, otworzyć pozamykane kopalnie i huty, dogadać się z Putinem… To nic, że to wszystko mrzonki. Ważne, że wszystkie te hasła pieściły ucho i masowały serce wielu Amerykanów. A że to iluzja, to przekonają się oni dopiero za kilka miesięcy na własnej skórze.
I rzecz ostatnia: wybór Obamy, wbrew temu, co wielu sądziło, nie zakopał podziałów rasowych. Przeciwnie: on je na nowo ożywił. O ile jednak biali Amerykanie swój rasizm chowali pod dywan, gdyż obowiązywała polityczna poprawność, o tyle Trump powiedział im, że nie muszą się już dłużej wstydzić, że są rasistami. Że w końcu mogą być sobą. I mówić to głośno. Trumpa wskrzesił, skutecznie, sentyment, że Ameryka znów może/musi być wielka, czyli biała. Nie kolorowa.
3
Tak czy siak 9 listopada 2016 roku skończyła się Ameryka, jaką znamy: przewidywalna, angażująca się w sprawy świata, budujące koalicję na rzecz demokratycznego świata i wolności, tolerancyjna. 9 listopada zaczął się w Ameryce nowy system, któremu na imię „Trumpizm”. A to oznacza więcej amerykańskiego izolocjanizmu, więcej populizmu w polityce wewnętrznej i zewnętrznej, bratania się Waszyngtonu z takimi towarzyszami „krzewienia demokracji” jak Putin. To oznacza również osłabienie NATO i ochłodzenie stosunków z Unią Europejską.
Trumpizm znaczy więcej ryzyka, więcej nieprzewidywalności, więcej niepewności. Jeśli chcieliście żyć w ciekawych czasach, to właśnie się one zaczynają. Choć zarazem trzeba dodać: będą to również czasy niebezpieczne! Dzień dobry w nowym niebezpiecznym świecie! Ciekawe, czy Wam się spodoba?
--
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wladek
Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Polaniec
|
Wysłany: Śro 16:46, 09 Lis 2016 Temat postu: |
|
|
--
9.11.2016 -- środa
Trump – zaskoczenie?
Andrzej Celiński
Berni Sanders, niespodziewany rywal Hillary Clinton na konwencji
demokratów przegrał do niej 389 głosami, ważne są tu liczby:
ona – 2289, on – 1900. Może to nie włos, ale zważywszy co zważyć należy
różnica zaskakująco mała. Ale proszę zwrócić uwagę na liczby oddające
postawy notabli, establishmentu, tych, którzy w rzeczywistości tak
wypaczonej, jak współczesna – demokracja rządzą.
Na głosy kongresmenów i senatorów partii osła. Za Clinton było 166
kongresmenów i 39 senatorów (pozwolicie państwo, że nie ma tu
wyznacznika seksu). Za Sandersem odpowiednio 7 i
1. Komentarz pozostawiam czytelnikom.
Sanders – dziwny człowiek. Niektórzy może mają go za żółtodzioba. 75 lat. Szesnaście lat kongresman. Niezależny!!! Jako jedyny. W pewnym momencie jakaś tam partia postępu. Nikt o niej nie słyszał. Na dodatek, by się w Ameryce pogrążyć konsekwentnie określa się jako socjalista. I w kolejnych kadencjach jako jedyny taki w Ameryce jest wybierany! A wcześniej był burmistrzem największego miasta swojego stanu Vermont. W końcu wylądował w Partii Demokratycznej. I zamieszał.
Ale, kiedy ogląda się jego głosowania na Kapitolu, to konsekwentnie demokratyczny. Może bardziej niż konsekwentnie. To bardziej konsekwentnie to to po prostu, że on przewidywał, wyprzedzał, głosował konsekwentnie tak, jak później demokraci by chcieli głosować a nawet głosowali. Ale po nie czasie, jak mówiła moja babcia. Irak. Segregacja rasowa. Zajrzyjcie do Wikipedii. Żaden lewak. Po prostu facet, który nie boi się powiedzieć to o czym wszyscy wiedzą, ale nie mówią, bo nie wiedzą czy już wypada. Co przekłada się na polski – że nie maja pewności czy powiedzenie tego, co oczywiste nie przyniesie jakiegoś zagrożenia dla własnej kariery. I kasy. Skąd my to znamy?
Przepraszam, że pisząc „TRUMP” piszę o Sandersie.
Trump pokazuje się jako antysystemowy. Kilkanaście lat w partii demokratycznej. Kilkanascie w republikańskiej. Lubi foty z właściwymi osobami. I pieniądze, w miarę bezpieczne, mimo swych postępków, w których każda (może poza rosyjską) europejska inspekcja pracy wsadziła by go do mamra, albo przynajmniej kazała krocie płacić. Przyjaźnie z republikanami i z demokratami (między innymi z zasłużonym dla Ameryki małżeństwem Clintonów) mu w tym nie przeszkadzały. A kreśli swój wizerunek jako księcia sprzeciwu. I wygrywa.
Xby ads
Nie wiem co byłoby, gdyby było to, czego nie było. Nie wiem rzecz jasna co z Sandersem. Wiem, że demokraci nie podjęli próby. Wiem, i nawet to studiowałem w przedmiocie „psychologia społeczna” kiedy nie śniło mi się, że to może mieć jakieś praktyczne znaczenie, że dla demokratów takie ściemnianie, unikanie, kluczenie w sprawach ludzi najzwyklejszych ważnych śmiertelne jest bardziej niż dla prawicowców. Nie rozwijam tego wątku. Wiem, że jeśliby I sekretarz PZPR (z którą, dla głupich – ja akurat walczyłem, z pewnymi osobistymi kosztami i całkiem świadomie) zgwałcił to byłoby hallo na całą Europę. Jeśli porządny ksiądz to zrobi, to cóż, któraś go prowokowała. Dziecko, jak wiadomo, potrafi. Nie kłócę się z tym, mimo, że to uwiera, relacjonuję świat takim, jakim jest.
Demokraci w Ameryce nawet nie spróbowali. Jakby nie wiedzieli, że żeby studiować medycynę trzeba mieć możliwość kredytu na 300-400 tysięcy dolarów. Że lotniska, trzydzieści lat temu najwspanialsze, dziś są gorsze niż w naszym siermiężnym kraju. Że szkoły tak różne, jakby jedne były z czarnej Afryki a inne ze Skandynawii. Że różnice dochodowe są większe niż w Rosji Putina, nie wspominając Europy. Że banki i sektor ubezpieczeń, winne największemu kryzysowi XXI wieku wspomożone przez niezamożnych w większości podatników wypłacił sobie sowite dywidendy. Że Wolfowitz, spektakularny wódz antyirackiej krucjaty wiedział o świecie arabskim tyle, co Genowefa Pigwa tak znakomicie zagrana przez Smolenia. I tak dalej. I temu podobne. Demokraci nie podjęli nawet próby być z Ameryką. Wystawili kogoś najbardziej bezpiecznego. Głównie dla establishmentu. Dziwić się wynikowi?
Zwycięstwo Trumpa mnie zaskoczyło. Nie mieściło mi się w głowie by wybrać chama, szowinistę, podatkowego oszusta w kraju – wzorcu dla świata. Ze złością myślałem, że Clinton wygra. Ale nie dziwi mnie to zwycięstwo. Tak, jak nie dziwiło mnie zwycięstwo PiS.
--
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wladek
Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Polaniec
|
Wysłany: Śro 17:01, 09 Lis 2016 Temat postu: |
|
|
--
9.11.2016 -- środa
Odbić się od dna i robić swoje!
Jogin Śmiechu
Każdy człowiek musi czasem dojść do swojego dna. Żeby się odbić.
Żeby zmienić perspektywę. Żeby zacząć doceniać to, co już ma,
i cieszyć się każdą chwilą. Oczywiście to dno znajduje się w różnych
punktach dla różnych ludzi i… krajów, ale o tym za chwilę.
Dla niektórych dojście do dna oznaczało alkohol, narkotyki, milionowe długi i absolutny brak sensu życia. Ja szczęśliwie umiałem rozpoznać moment, w którym zapaliła się mi żółta lampka alarmowa. To było wtedy, gdy zacząłem odpowiadać na zapytania znajomych: „jakoś ciągnę”. Z perspektywy czasu moim dnem okazało się zwykłe zwątpienie w piękno i sens życia, przytłoczenie szarością codzienności, która brała się tylko z mojej niezdolności czy też niechęci do dostrzegania innych barw. Przyjrzałem się tej sytuacji czasem sam, czasem z pomocą dobrych „duchów”, które zawsze w takich chwilach się pojawiają, jak tylko damy im do siebie dostęp – i zdiagnozowałem, co jest nie tak. Praca, która kiedyś wydawała się atrakcyjna, ale już zaczęła przytłaczać rutyną. Związek, z którego wyparował wzajemny zachwyt, a zostały wspólne interesy, oczekiwania i roszczenia, a mimo to tak bałem się jego rozpadu. Plus niełatwa sytuacja rodzinna związana z chorobą ojca i oddechem nieuniknionego.
Jestem wdzięczny sobie, że tych 7 lat temu podjąłem odważne decyzje. Przeprowadziłem się do innego miasta, zostawiłem całe swoje środowisko, prace, fundacje, potem doktorat, to, co budowałem tyle lat, co jeszcze ludziom wydawało się sprawną maszynką do życia, która jak dobre stare auto z Niemiec „mogłaby jeszcze parę lat pociągnąć, zanim trafi na szrot”. Ale po co? Życie jest zbyt piękne, żeby przez nie „ciągnąć” czy iść z opuszczoną głową! Nie zawsze było mi łatwo z tymi decyzjami i z pewnymi konsekwencjami wcześniejszego życia tak czy siak musiałem się mierzyć, ale nie pozwoliłem, aby uczucia żalu i tęsknoty za starym i znanym wzięły górę.
I tak dziś mimo jesiennego dziadostwa pogodowego i różnych trosk, które są nieuniknioną częścią życia, odczuwam zadowolenie z punktu, w jakim jestem. Poznałem wspaniałą kobietę i jesteśmy szczęśliwymi rodzicami. Podążając za tym, na co cieszyło się moje wewnętrzne dziecko, odkryłem w Indiach jogę śmiechu i sprowadziłem ją do Polski. Przez kilka lat prowadziłem mnóstwo warsztatów i działań promujących tę metodę, a teraz jestem spokojny, mogąc dalej ją rozwijać, mając zapewniony komfort, jakim jest wiara w siebie. Po prostu robię swoje – kursy instruktorskie, wyjazdy z jogą śmiechu, warsztaty dla biznesu, szkolenia dla szkół, a klienci sami mnie znajdują i chętnie wracają. Na dodatek mam poczucie, że moja praca przyczynia się do pozytywnych zmian na świecie, bo daje ludziom więcej zdrowia, radości i optymizmu. Co więcej, publikując książkę „Joga śmiechu. Droga do radości”, spełniłem na swój oryginalny sposób dziecięce marzenie o byciu pisarzem, a już pracuję nad kolejną książką. I by tę drugą książkę dokończyć, już w styczniu udajemy się do Indii, zresztą z wyprawą dla miłośników jogi śmiechu, bo właśnie rzecz będzie o Indiach.
Porównywanie się z innymi nie ma sensu, bo każdy z nas jest unikalną osobą, ma inne talenty i możliwości. To tak jakby ryba porównywała się z ptakiem. Za to porównywanie się ze sobą kilka lat temu jest wartościową praktyką, bo pozwala dostrzec i docenić postępy. Także gdy wspominam to swoje „dno” i choć wiem, że życie by było ciekawe, wymaga czasem nowych wyzwań, to aż chce mi się skakać do góry, że jestem tu, gdzie jestem teraz.
Podziwiam każdego człowieka, który poprawił jakość swojego życia i odbił się od swojego dna. Znam trochę takich historii i nie przytaczam ich tym razem tylko dlatego, że jedynie historia osobista ma moc, zawsze podawanie czegoś z drugiej ręki ma w najlepszym razie smak i moc odżywczą odgrzanej mrożonki z mikrofali. Dlatego tak cenię bezpośrednią komunikację z Wami, jakiej dostarcza mi ten blog i kontakt „ja – ty” na warsztatach.
Ciekaw zaś jestem, jak to jest z tymi całymi społeczeństwami i narodami niekoniecznie najbardziej inteligentnej planety w kosmosie, na której żyjemy. Czy jako Polki i Polacy osiągnęliśmy już nasze narodowe dno czy jeszcze niestety nie? Widzicie to odbicie się od dna na horyzoncie czy czekają nas jeszcze głębsze pokłady Kali Yugi – wieku ciemności, jak hinduscy mędrcy przed wiekami określili tę epokę? A Amerykanie? Czy z wyborem Donalda Trumpa sięgnęli swojego dna i po tym szalonym i, mam nadzieję, krótkim epizodzie wybierać już tylko będą kandydatki i kandydatów kulturalnych i szanujących przeciwną płeć, imigrantów, mniejszości, wszystkie religie i narody świata?
Mimo iż z wykształcenia jestem socjologiem i absolwentem stosunków
międzynarodowych (dziwne studia, po których nawet absolwent nie umie
w jednym słowie powiedzieć, kim jest), nie chcę tu się mądrzyć
i wyrokować. Jako jogin śmiechu zaś pragnę być zawsze i wszędzie programowym optymistą.
Nie chcę więc odbierać nadziei,
że nawet - Mr. Trump może nas czymś zaskoczyć na plus
, proszę bardzo, niech działa i pokaże, że potrafi być odpowiedzialnym
prezydentem. Jak to powiedział nie tak dawno jeden z premierów Chin,
„ciągle jest za wcześnie, by oceniać Rewolucję Francuską”.
Także dopóki piłka w grze, dopóki żyjemy, róbmy święte swoje, to,
w co wierzymy, to, co kochamy, dbajmy o siebie, o innych,
o świat i niech politycy się dostosują do nas, a nie my do nich!
--
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wladek
Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Polaniec
|
Wysłany: Śro 18:32, 09 Lis 2016 Temat postu: |
|
|
--
Bardzo ważny motyw w szachach --- wiązanie
Wladyslaw Obierak
823 Gazeta Czestochowska 13/02/ -- 1968
---
1_2
Diagram -- 1
Mat w 2 posunięciach -- #2 --- --- --- 1. Wxe5 - tempo -- Sg5 - 2. Sg4 - szach - mat
1. We4xe5! - Zugzwang -- tempo
1. ... Kf6xe5 --- 2. Ha7-d4#
1. ... Kf6-g5 --- 2. Sf2-e4 - mat --- diagram - 3
1. ... f5-f4 ----- 2. Sf2-g4#
1. ... d6xe5 --- 2. Sf2-e4 - mat --- diagram - 4
1. ... g6-g5 --- 2. We5-e6#
1. ... Sh7-g5 -- 2. Sf2-g4 - mat --- diagram - 2
1. ... Wh5-g5 -- 2. We5-e6#
1. ... Gf8-e7 --- 2. Ha7xe7#
--
3_4
diagram - 3
1. Wxe5 -- Kf6-g5 --- 2. Sf2-e4 - mat --- --- 1. Wxe5 --- d6xe5 --- 2. Sf2-e4 - mat
Na diagramach --> trzy siatki matowe - ze związaniem pionka _f5
--
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Śro 18:34, 09 Lis 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wladek
Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Polaniec
|
Wysłany: Śro 19:37, 09 Lis 2016 Temat postu: |
|
|
POLITYKA.PL 9 listopada 2016
Skutki zwycięstwa Trumpa dla Polski?
20 lat autorytaryzmu Jarosława Kaczyńskiego
Żadne instytucje nie będą w stanie ucywilizować Trumpa.
Będzie gorzej – mówił Sławomir Sierakowski w Poranku TOK FM.
– Ameryka ma nowego prezydenta. Nie da się przewidzieć szczegółowych
działań Trumpa, ponieważ jest on człowiekiem nieprzewidywalnym,
ale można określić, co będzie się działo w planie ogólnym –
mówił Jacek Żakowski w Poranku Radia TOK FM. –
A w „grubym rysunku” możemy spodziewać się wszystkiego
najgorszego i chyba musimy się z tym pogodzić.
Co oznacza wybór Trumpa na prezydenta USA
Prof. Bogdan Góralczyk z UW ocenił, że wybór Donalda Trumpa jest
objawem pewnej niebezpiecznej tendencji, której efektem będzie koniec demokracji liberalnej, jaką znamy, koniec kapitalizmu, jaki znamy, i koniec znanego nam światowego ładu. Istnieje też groźba, że wybór Trumpa może być zwiastunem zbliżającego się izolacjonizmu USA. Ponadto polityka nowego przywódcy USA może mieć daleko idące skutki dla naszego kraju: – Za wybór Trumpa będziemy płacić my, czyli Europa Zachodnia i Polska – przekonywał Sławomir Sierakowski. – Nie możemy spodziewać się już jakichkolwiek nacisków ze strony Zachodu, a to oznacza 20 lat autorytaryzmu Jarosława Kaczyńskiego.
Jak wskazywał Sławomir Sierakowski, przed wyborami częste były głosy, że w przypadku wygranej Trumpa jego najbardziej kontrowersyjne pomysły będą osłabiane przez Senat i Izbę Reprezentantów. Jednak publicysta pozostaje co do takich opinii sceptyczny: – Żadne instytucje nie będą w stanie ucywilizować Trumpa. Będzie gorzej. Amerykańscy politycy nie byli w stanie zapobiec wzrostowi nierówności, które narastały przez tyle lat, i dziś też nie będą potrafiły przeciwstawić się nawet najbardziej kontrowersyjnym decyzjom Trumpa.
A amerykańskie wybory to dopiero początek wielkich zmian, które mogą czekać w najbliższym czasie świat. Zdaniem Żakowskiego nadchodzące wybory we Francji, referendum we Włoszech i wybory w Austrii mogą przynieść podobne niespodzianki. – Rosja, Turcja, Węgry, Polska, teraz Ameryka. Ze wszystkich stron nadchodzą radykalne zmiany, które nie wiadomo co mogą przynieść. Być może zanim rok 2017 się skończy, ten świat będzie zupełnie inny – wróżył Żakowski.
Wybór Donalda Trumpa na urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych był zaskoczeniem nie tylko dla Polaków. Do ostatniego momentu większość intelektualistów, prasa i sondaże stawiały na Hilary Clinton.
– Wybór Trumpa jest sygnałem, że równość, równouprawnienie i różnorodność nie są akceptowane w takim stopniu, jakby się mogło wydawać – mówiła korespondentka Radia TOK FM w USA Dorota Warakomska. – Największą grupą wyborców nowego prezydenta USA byli biali, niewykształceni mężczyźni, którzy chcą, żeby żona czekała na nich z obiadem po powrocie z pracy. To do nich trafiło hasło „Uczyńmy Amerykę wielką”.
Nowym prezydentem w Stanach został człowiek bez doświadczenia i bez poparcia przedstawicieli swojej partii. Dodatkowo jest on przez wiele osób oceniany jako nieprzewidywalny, zapatrzony w siebie narcyz i seksista nawołujący do chwytania za broń i budowanie muru przed imigrantami. Komentatorzy wskazywali też, że nie wiadomo, w jaki sposób charakter Trumpa będzie się przekładał na kontakty prezydenta z innymi instytucjami władzy w USA.
--
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wladek
Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Polaniec
|
Wysłany: Śro 22:08, 09 Lis 2016 Temat postu: |
|
|
-
Giez
9 listopada o godz.
Nie ma co drzeć szat ani ronić łez. USA stało się zbrodniczym mocarstwem,
prowadzącym wojny zaborcze, grabieże, wyzysk, kryzysy i niewole.
Nie ważne kto nim rządzi. Będzie takie same do czasu. aż nie padnie.
Trump jest nowym zjawiskiem w tym zdziczałym i pasożytniczym państwie
powstałym z krwi i podbojów. Przegrana znienawidzona Clinton straszyła
ludzi wojną, na rękach miała krew Libijczyków i Syryjczyków.
Krzyczała „Nukes are on the table”.
Trump przynajmniej może nie będzie krzyczał i straszył ludzi.
--
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wladek
Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Polaniec
|
Wysłany: Czw 9:56, 10 Lis 2016 Temat postu: |
|
|
środa, -- 9 listopada 2016
[link widoczny dla zalogowanych]
Trump wygrał ... i bardzo dobrze
A takie były sondaże ... a tak straszono Trumpem ... i wygrał ... i bardzo dobrze.
Wiem, że nauczyciel nie powinien się politycznie afiszować ale dzisiaj
gimnazjaliści wciągnęli mnie w dyskusję - "jaka, to tragedia w USA się
stała, że p. Clinton nie wygrała". Bardzo ich zdziwiła moja ocena tego
faktu ale gdy w kilku zdaniach uzasadniłem swoje stanowisko,
to ... odniosłem wrażenie, że ich przekonałem.
-
Dzisiaj zupełnie inny dzień, niż wczoraj.
Na chess.com rozwiązałem wszystkie 5 zadań, w niezłym czasie.
Szkoda, że takiej formy nie było w niedzielę.
-
Nawet pobiegać poszedłem.
-
Z Poznania dzwonił szef SZS, czy bym Gimnazjady w Wapnie nie zrobił?
Sprzętowo jest ok, ale lokalowo Wapno nie nadaje się.
Dlatego poleciłem mu załatwić (jak zwykle) Skoki.
Plus oczywiście moje sędziowanie.
-
W projektorze poszła lampa a dopiero miała dwa miesiące przepracowane
już się z dyrektorem zastanawialiśmy jak by tu się odwoływać
do dostawcy ... Zadzwoniłem przedstawiam sytuację a odpowiedź ...
"proszę przesłać adres do wysyłki - wyślemy nową!".
Ot tak, bez "walki"
Autor: Jacek Haja
--
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wladek
Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Polaniec
|
Wysłany: Czw 12:39, 10 Lis 2016 Temat postu: |
|
|
-
Kompozycja szachowa -- dwie miniatury!
Autor : Werner Speckmann
Shakhmaty v SSSR 1969
----------
1_2
diagram - 1
Mat w 4 posunieciach - #4 -- -- 1. Kb2! - d3 - 2. Ka2! - d2 - 3.Sa3! - d1=S - 4. Sc4#
Rozwiazanie
1. Kb2! -- d3 - 2. Ka2 -- d2
3. Sa3 - d1=S - 4. Sc4 - mat -- diagram - 2
Dwa ważne posuniecia -- 1. Kb2! - oraz - 2. Ka2!
----------
Rewia zadan
Autor: Josef Breuer
Die Schwalbe 1948
-------------------------
1_2
diagram - 1
Mat w 4 posunieciach -- #4 ---- ---- Pozycja finalowa --- 4. Sd2 - mat
Rozwiązanie
1. Ga7! -- tempo
1. Ga7 - f6 -- 2. Sb6 - Ke3
3. Sc4 - Kf3 - 4. Sd2 - mat
[link widoczny dla zalogowanych]
--
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wladek
Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Polaniec
|
Wysłany: Czw 15:29, 10 Lis 2016 Temat postu: |
|
|
-
Marek Ostrowski
10 listopada 2016
Ameryka z nowym prezydentem sobie poradzi, ale Polska niekoniecznie
To nie Ameryka, ale jej najsłabsi partnerzy ucierpią najbardziej.
Nawet Moskwę zaskoczyła wygrana - Donalda Trumpa.
PiS cieszy się z Trumpa. Poglądy nowego prezydenta USA
pasują do hasła „kontrrewolucji kulturalnej”
Obóz pisowski ma powody do zadowolenia z wyboru Donalda Trumpa.
Z prezydenta elekta USA Donalda Trumpa kpi ferajna internetowa, rozsyłając w sieci rysunek z satyrycznego serialu „Simpsonowie” z 2000 roku: Donald w kampanii wyborczej stoi na mównicy z hasłem: „Ameryko, możesz być moją eksżoną!”.
Twórca „Simpsonów” Matt Groening powiedział dziennikowi
„The Guardian”, że 16 lat temu rysował Trumpa jako prezydenta,
bo wydawało mu się, że to najbardziej absurdalna postać, jaką na to
stanowisko mógł wymyślić. Ale dziś nikomu specjalnie nie jest do śmiechu.
Co zrobi Trump jako prezydent USA?
Oczywiście nikt nie wie, co Trump zrobi. Nie wie tego pewnie i sam Trump. Czy ktoś go naprawdę zna? Najlepiej to chyba Tony Schwartz, jego ghostwriter, który na zamówienie miliardera napisał rodzaj biografii „The Art of the Deal”. Autor Schwartz widział w pochwałach dla Trumpa łatwy, nieszkodliwy zarobek, ale jak wizja „Simpsonów” stawała się faktem, tak bardzo się przeraził perspektywą prezydencji Trumpa, że chciał za darmo pracować dla kampanii Hillary Clinton, by – jak oświadczył – „odpokutować za stworzenie potwora”.
Zatrzymajmy się przy tej perspektywie „potwora”. Komu jutro los wyznaczy pokutę za Trumpa? Samej Ameryce – nie. To duży, silny kraj, który wychodził zwycięsko ze znacznie gorszych opresji. Ameryka w ruinie? Odbuduje autostrady i mosty, ustawi mur na granicy z Meksykiem i Kanadą? Łatwiej powiedzieć, niż zrobić.
Znamy bliżej takich, co dużo obiecywali. Ucierpią raczej najsłabsi partnerzy Ameryki. Oczywiście można uspokajać, że inaczej zachowuje się kandydat brutalnie walczący o prezydenturę, a inaczej przywódca wolnego świata, świadom swoich obowiązków i odpowiedzialności. I Trump wcale nie musi wcielać w życie groźnych i absurdalnych haseł, z którymi występował w czasie kampanii.
Rzecz jednak w tym, że tych haseł Trump nie wymyślił wiosną 2016 roku, lecz konsekwentnie je powtarzał od 30 lat. W krótkim komentarzu podam tylko dwa przykłady. Trump od lat mówi, że Ameryka frajersko wydaje już nie miliardy, a biliony dolarów na rakiety, samoloty, lotniskowce i bazy na całym świecie, a sojusznicy jadą na tym na gapę, bo mogą sobie w tym czasie kupować dodatkowe ciastka z kremem.
Trump i Putin: nowi sojusznicy?
I nie chodzi mu o to, by sojusznicy podnieśli wydatki na obronę do głośnych 2 proc. PKB. A o to, że naprawdę za obronę zapłacili. Europa, a zwłaszcza Polska, nie jest na to ani finansowo, ani społecznie, ani psychologicznie przygotowana. Już raczej zacznie się układać z Rosją.
Nie na darmo Rosja wita Trumpa z ledwie skrywanym entuzjazmem. Trump będzie dążył do ułożenia sobie stosunków z Putinem. Nic w tym złego dla Ameryki, odwrotnie. Ale Putin postawi cenę: dać mu spokój, najpierw z sankcjami, a potem trochę więcej luzu u granic Rosji. Czyż Ameryka nie ma doktryny Monroe’a – mówiącej, że w jej otoczeniu powinny być rządy przyjazne Waszyngtonowi? A to Rosja gorsza?
No więc kto odpokutuje? Pomyliłem się bardzo, prognozując, że wygra Hillary Clinton. Teraz odszczekuję. Ale najbardziej chciałbym się pomylić w tym, co piszę teraz. Chętnie odszczekam, jeśli to tylko strachy na Lachy.
---
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wladek
Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Polaniec
|
Wysłany: Sob 12:26, 12 Lis 2016 Temat postu: |
|
|
--
litwos8
11 listopada o godz. 21:20
Panie Redaktorze !
Od 100 lat wiadome jest skąd się bierze bunt mas. Nie trzeba stawiać po
tym zdaniu znaku zapytania. Historia uczy, że bunt mas bierze się z biedy.
Przytoczę tylko dwa ostatnie najbardziej drastyczne dla świata przykłady.
Od rewolucji w Rosji – powstały bolszewizm obiecał więc
spauperyzowanej klasie robotniczej i chłopstwu świetlaną przyszłość,
każdy wie czym to się skończyło i jeszcze trwa w niektórych krajach.
Potem był wielki kryzys i niesamowite bezrobocie, powstały hitleryzm
w swoich zapowiedziach gwarantował zatrudnienie z czego właściwie się
wywiązał z tym tylko, część ludzi poszło do armii a druga część do fabryk
zbrojeniowych. Po II wojnie światowej nie było już tak drastycznych
sytuacji, ale globalizacja spowodowała przesunięcie kapitału do miejsc
taniej siły roboczej. Spowodowało to zamknięcie zakładów pracy w wielu
krajach w tym także w USA. Dziś Amerykanie też zadają pytanie:
czy u nas coś jeszcze się produkuje?. Społeczeństwo nie może się składać tylko z białych kołnierzyków, (przynajmniej na razie). Muszą w nim być także robotnicy, chłopi, ludzie mniej wykształceni i o nich należy też zadbać. USA też o tym zapomniało, zbankrutowały całe miasta jak choćby Detroit. Zbankrutowały sztandarowe firmy, które zawsze kojarzyły się z USA. Inni którzy mają pracę, żyją coraz na niższym poziomie. Hasło Trumpa, że przywróci Amerykanom Amerykę a kraj uczyni znowu wielkim ma więc podstawy. Ludzie w to wierzą, czekali na kogoś takiego od 20 lat, tj. od czasu kiedy Ameryka zaczęła się staczać ku przepaści. Czy jest to populizm? Trudno określić, ale jak się nie ma pracy to się w to wierzy. Właściwie dla całego świata koniecznym jest by Ameryka była znowu wielka. Bez wielkiej demokratycznej Ameryki świat czeka wiele zawirowań. Świat z obecnego kryzysu nie wyprowadzi Rosja ani też komunistyczne Chiny. Wierzę w to, że pozycja Prezydenta USA, to nie pozycja choćby jednego z najbogatszych ludzi w kraju. Trump dobrze o tym wie i jego postępowanie drastycznie się zmieni. Będzie on dobrym Prezydentem, na pewno lepszym od dwóch swoich poprzedników. Skąd moja pewność. Interesując się polityką od początku lat 70-ych, zaobserwowałem, że wszyscy wielcy komentatorzy polityczni, znawcy Ameryki, jak choćby Pan Karol Małcurzyński (senior), Pan Menclewski (imienia zapomniałem), czy Pan Zygmunt Broniarek, to co do wyboru Prezydenta USA i roli jaką oni odegrali później – to zawsze się mylili. Niech Pan sięgnie do archiwum i poczyta co pisano po wyborze R. Reagana na Prezydenta USA. Właściwie to samo co dziś się pisze o Trumpie. Wielu dziś piszących o Prezydencie Elekcie Trumpie myli się też. Skąd ich ta pewność, że Trump to nieszczęście dla świata. Sama jego kampania nie mówi o prezydenturze. To już historia. Teraz zacznie pisać nową, nie wszystkim będzie się na pewno podobać, nam może też, ale Polska nie jest pępkiem świata.
--
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wladek
Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Polaniec
|
Wysłany: Nie 18:15, 22 Sty 2017 Temat postu: |
|
|
-
19.01.2017 -- czwartek
Czarny piątek
Daniel Passent
Inauguracja prezydenta Donalda Trumpa skłania nie tyle do radości, ile
do refleksji. Jak taki wspaniały kraj, ostoja demokracji, symbol
„wolnego świata”, mógł sobie wybrać takiego prezydenta – bufona,
egocentryka, człowieka ociekającego złotem, bez doświadczenia w służbie
publicznej, człowieka, którego nikt nie widział z książką w rękach?
Wiem, wiem: potrzeba zmiany, rozwarstwienie, poczucie zagrożenia ze
strony imigrantów, fala populizmu, bunt białych mężczyzn, rywalka będąca
symbolem zasiedziałej elity władzy, bla, bla, bla. Wszystko to prawda,
ale szkoda Ameryki. Być może Trump nie będzie gorszym prezydentem
niż Nixon, Reagan i Bush Jr, ale na razie nic tego nie zapowiada.
Jego wypowiedzi na temat Europy i NATO muszą budzić niepokój.
Jeżeli celem Trumpa jest zniszczenie Unii Europejskiej, to godzi
on w podstawowy interes Polski. Bajdurzenie polityków PiS
o Międzymorzu, Trójmorzu etc. to tylko nocne sny szaleńców.
Jeżeli faktycznie Trump będzie podkopywał integrację europejską,
to jak gdyby podawał Polskę Rosji na tacy. Polska musi być zakotwiczona
na Zachodzie i to na Zachodzie zjednoczonym, a nie rozproszonym.
Tymczasem Donald Trump podchodzi do NATO jak do przedsięwzięcia
biznesowego i sprawdza, czy wszyscy zapłacili 2 proc. budżetu za bilety.
Pół brygady pancernej, witanej z entuzjazmem, przy zmianie doktryny
amerykańskiej – to może być za mało. Polonia była Trumpowi potrzebna
przed wyborami. Teraz odchodząc od ładu międzynarodowego,
jaki panuje od 1989 roku, Trump wyznaje zasadę „America first”,
która jest dobra dla wygrania wyborów (ale nie jako logika dla całego
świata). Zasadę, którą Putin już realizuje, a za naszą zachodnią granicą
– w Niemczech, we Francji – także nie brak jej zwolenników.
Co wtedy z Polską? Sojusz z Węgrami raczej nie wystarczy.
Trump widzi największe zagrożenie daleko od Polski i od Europy,
bo ze strony Chin, a w Rosji szuka partnera. Tymczasem polityka
zagraniczna Chin jest bardziej przewidywalna niż polityka Rosji,
nie mówiąc o roli Chin w międzynarodowym ładzie ekonomicznym.
Brexit i wypowiedzi Trumpa postawiły nasz kraj w trudnej sytuacji.
W dodatku skupiamy się na sprawach nie największej wagi, takich jak
niestałe członkostwo w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Jak mówi
prezydencki minister Szczerski, to ma być najważniejsze
kryterium skuteczności naszej dyplomacji w tym roku.
A kto z Państwa wie, które kraje są w tym roku niestałymi członkami
RB i co im z tego? Ile razy Polska miała ten zaszczyt i co z tego?
Głównym celem dyplomacji polskiej wydaje się raczej niedopuszczenie
do ponownego wyboru Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej.
Nie wiem, czy nie działam na szkodę państwa polskiego, i czy moje
zdjęcie nie pojawi się na płocie, ale mam dla Tuska inne plany
– najpierw druga kadencja, a potem zobaczymy…
Lada chwila czarny piątek. Czarny, ponieważ policja i prokuratura traktują
uczestników demonstracji przed Sejmem 16 grudnia ub.r. jak pospolitych
przestępców, których fotografie rozsyła się po całym kraju.
Nawet jeżeli popełniono wykroczenia, jak blokowanie wyjazdu z terenu
Sejmu, to należy to potraktować w trybie przewidzianym przez prawo,
a nie w sposób ostentacyjny zastraszać obywateli, by broń Boże nie brać
udziału w demonstracjach. Wstyd, po prostu wstyd.
W sumie zarówno w Waszyngtonie, jak i w Warszawie
nie widać powodów do radości.
--
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|